Błazen Nadworny - Manewry

Spisano dnia 24 lipca A.D. 2022 

Manewry 


     Przyczyna, dla której nie pisałem do Was ostatnio przez czas jakiś jest taka, iż mi tego odradzono. Nie powiem: zakazano, atoli odradzono na tyle stanowczo, żem volens nolens musiał usłuchać. Zawezwał mnie tedy do siebie imć pan Alois Stuffen, Tajny Nadradca Dworu, a mój zwierzchnik i rzekł:

     – Mein lieber Geheimhoffnarr, zapewne słyszałeś waść, iż z racji kanikuły Najjaśniejszy Pan wraz ze wszytkiemi dworzanami, dwórkami, służbą, tudzież wyższemi urzędnikami jak nieprzymierzając ja lub waszmość, przeniesie się wkrótce do letniego pałacu Schönbrunn, położonego nieopodal wioski Hietzing, na dobrą sprawę tuż za murami miasta.

     – Och, jakaż to miła wiadomość, ekscelencjo! – ucieszyłem się – Uroda owego miejsca jest mi doskonale znaną, choć po prawdzie nie zdarzyło mi się jeszcze przechadzać tam po ogrodach, albo bywać na pokojach...

     Chciałem mówić dalej, lecz on przerwał mi stanowczem ruchem ręki, by powrócić do swojego wątku:

     – Najjaśniejszy Pan opuści jednakoż pałac na dni kilka, by zwizytować garnizon w Korneuburg i obejrzeć tamże manewry wojska. Przy tej okazji zechce się też spotkać z okoliczną ludnością.

     – Ależ to bardzo ładnie ze strony Cesarza, że w natłoku spraw wagi państwowej oraz militarnej najdzie jednak takoż czas dla prostych ludzi.

     – Leży to w naturze naszego Monarchy, któren gotów jest przy tej okazji odpowiedzieć nawet na kilka pytań nurtujących tamtejszych mieszkańców. Zadaniem waszmości z kolei będzie pytania owe, jako też na nie odpowiedzi nader starannie przygotować.

     Zdumiały mnie cokolwiek te słowa, więc nie mieszkając spytałem:

     – Aliści podołam takiemu wyzwaniu? Musiałbym pierwej udać się do Korneuburg i porozmawiawszy z mieszkańcami wywiedzieć się, co też leży im na sercu.

     – A to dla jakiej przyczyny? – tem razem zdziwił się całkiem szczerze Nadradca.

     – No bo jakże tak... Nie wiedząc...

     – Sądzisz pan, że cesarscy urzędnicy w tej randze, co waszmość, mniej wiedzą o polityce niźli wieśniacy z Dolnej Austrii? Zresztą i tak swój elaborat przekażesz acan pierwej mnie, by tak rzec, do ocenzurowania.

     – Pojmuję...

     – Otóż właśnie. I jeszcze jedno: dla dobra sprawy odradzałbym waszmości aż do czasu owych manewrów pisania jakichkolwiek listów, do kogokolwiek.

     – A to czemu? Jeśli wolno spytać...

     Westchnął ciężko.

     – Imaginuj sobie waść, że list twój wpadłby całkiem przypadkiem w niepowołane ręce. Aż strach pomyśleć, co by z tego mogło wyniknąć!

     – Ależ ekscelencjo! Gdzieżbym śmiał zdradzać w mych listach jakie państwowe tajemnice?!

     – Szpiegom, mości panie, niewiele potrzeba. Stwierdzisz waść na ten przykład, iż w Leoben piękna pogoda, a taki już wie: liczebność puku piechoty, to tylu, a tylu żołnierzy. Wspomnisz: „Hrabina Julia”, a on od razu odgadnie, o kogo chodzi. Co więcej, zaraz uczyni z tego użytek! I na cóż się waszmości wpisywać w działania rosyjskiego wywiadu?

     – W rzeczy samej...

     – A nawet skoro pański list nienaruszony trafiłby do adresata, a ten nieopatrznie szepnąłby słówko temu lub owemu, to przecie mogliby to wykorzystać Jedni. A po co? Ale też mogliby to wykorzystać Drudzy. A po co? No więc sam pan widzisz...

     I tak, przytłoczony żelazną logiką owej argumentacji, jako się rzekło, nie pisałem do Was czas jakiś. Wziąłem się natomiast za przygotowywanie pytań do Najjaśniejszego Pana, jako też i odpowiedzi, których w łaskawości swojej zechciałby na nie udzielić. Oto więc na ten przykład, mógłby zapewnić ludność, iż mimo nieuchronnie zbliżającej się wojny, ceny zboża, a co za tem idzie, chleba, nie urosną ani o jotę. Albo też, że zima nie okaże się srogą, choć przecie chrustu zawżdy uzbierać warto. Mógłby wreszcie rzec, iż Austria mlekiem i miodem płynie i że nigdy jeszcze Monarchia takiego dobrobytu nie doświadczyła, jakiego doświadcza w tych oto dniach. Jak tu jednakże sformułować pytanie? Czyli ktoś mógłby o dobrobycie onem wątpić?

     A może w ten sposób: „Najjaśniejszy Panie, umiłowany nasz Cesarzu,  jeszcze nigdy nie było nam tak dobrze jak pod twojemi rządami! Dlatego ośmielamy się pokornie spytać o zdrowie Waszej Cesarskiej Mości”.

     Przyznajcie sami, iż nikt nie wymyśliłby lepszej kwestii na okazję rzeczonych manewrów, niźli


Wasz
Błazen Nadworny


 
 

Częstuję Was ciasteczkami (po nowemu cookies). Bez obaw, nie są zatrute! Zostając u mnie godzicie się je pałaszować, choć przecie zawżdy wydalić je możecie ze swych przeglądarek. Ja sam wolę dziczyznę i czerwone wino, wszakże wiedząc ile już u mnie ciasteczek zjedzono, łacno poznać mogę, ilu miałem gości.