Błazen Nadworny - Krajobraz po bitwie

Spisano dnia 2 czerwca A.D. 2019

Krajobraz po bitwie


     – Victoria! – zakrzyknął na całe gardło Książę Regent wjeżdżając na zamkowy dziedziniec.

     Przyznać trzeba, że będąc mizernej postury, wcale pociesznie wyglądał w zbroi i na koniu. Nogami ledwie sięgał strzemion, w prawicy dzierżył uniesiony w górę miecz, któren bez wątpienia ciążył mu ponad miarę, lewą zaś dłonią przytrzymywał przyłbicę, widomie obluzowaną, bo skoro jeno puszczał ją, by dla utrzymania równowagi schwycić się końskiej grzywy, wraz opadała mu na twarz.

     – Victoria! – powtórzyli donośnemi głosy podążający za Księciem ministrowie. Podobnież przebrani w zbroje, przejeżdżali jeden za drugiem pod sklepieniem muru niczem pod łukiem tryumfalnem, a stojące w krużgankach dwórki uśmiechały się ku niem zalotnie i machały chusteczkami.

     Cała owa niespodziana feta przerwała mi lekturę De bello Gallico Juliusza Cezara, którą raczyłem się siedząc na kamiennej ławce wedle zachodniej baszty i wygrzewając w popołudniowem słońcu. A byłem akurat przy bitwie pod Gergowią. Czytałem o tem, jako żołnierze z ósmego legionu, wbrew rozkazom, nie bacząc na niebezpieczeństwo poczęli samowolnie szturmować mury i jak zaatakowani z flanki przez Gallów, w panice rzucili się do ucieczki. Nie było to zwycięstwo – sam Cezar przyznaje, że stracił blisko siedmiuset ludzi, zasię Swetoniusz twierdzi, iż wybito mu całen legion. Prawda leży pewno gdzie pośrodku.

     – A, tu waść jesteś! – obróciłem głowę i ujrzałem obok siebie Pana Śpiżarnego – Serce rośnie, gdy się na nich spogląda, nieprawdaż?

     – W rzeczy samej – odparłem przypatrując się przejeżdżającem – imć Pan Jurga w hełmie jakoś mniej do łez skory i nawet Pan Ladajaki osobliwie zmężniał przywdziawszy kolczugę, więc pewno już by mu przez myśl nie przeszło kryć się ze strachu za immunitetem. Zachodzę w głowę, jak też koniec końców udało się dopaść rokoszan, pochowanych przecie po lasach i jaskiniach...

     – Jak? Fortelem! Książę złotem sypnął łykom i włościanom, co dotąd po całem kraju zdrajców wspomagali, a ci, gratias agens, raz dwa wskazali wraże kryjówki.

     – Toż fortel takowy musiał kosztować krocie! – ażem zakrzyknął z wrażenia – Skądże na to dukaty?

     – W tem właśnie koncept całen – odrzekł – objaśnił mi w konfidencyji Pan Czyścic, że nasz Mistrz Mateusz daniny nowe zaprowadzi, a tak zmyślnie, iż się chamstwo nijak w tem nie połapie. Co jedną ręką da, drugą odbierze z nawiązką, a jeszcze po obu całować go będą. Pyszne, nieprawdaż?

     – Zaiste...

     W tejże chwili dał się słyszeć grom, po prawdzie daleko jeszcze, ledwie pierwszy pomruk nadciągającej burzy, jednakoż starczyło spojrzeć na niebo, co w mig się zasnuło ołowianemi chmury, by nabrać pewności, iż nawałnica nadejdzie nieuchronnie.

     – Victoria! – krzyknął znów Książę lekko zachrypniętem głosem i ściągnąwszy wodze pośrodku podworca, zsiadł z pomocą dwóch pachołków z konia, z ulgą odstawił miecz, a następnie otoczon przez sześciu gwardzistów, udał się pośpiesznie do swoich komnat.

     Ciężkie krople deszczu poczęły raz po raz padać na ziemię, więc cofnęliśmy się obadwaj z Panem Śpiżarnem w podsienia. Podobnież całe towarzystwo rozpierzchło się co rychlej i tak rzęsisty deszcz zakończył świętowanie.

     – Ergo powiadasz waszmość, że rokosz rozbity doszczętnie? – spytałem mego kompana.

     – Za wcześnie by o tem mówić – odparł – niedobitki pono wciąż jeszcze kryją się po leśnych ostępach, atoli ducha do walki w nich ani rusz nie najdziesz.

     – Skoro więc nasi ministrowie już zbroje przywdziali, to pewno będą teraz dożynać watahy – rzekłem.

     – Ani trochę! – obruszył się – Strata czasu byłaby to jeno! Im teraz na Europę maszerować!

     – Jak wasze powiadasz?! Wojna z Europą się szykuje?!

     – No przecie! I cóż to dla acana, novum jakie? A możeś przez tę pokutę w klasztorze stał się jako ta tabula rasa?

     – Nie inaczej – odrzekłem ze wstydem – całen Post wieści nijakich ze świata nie miałem, stąd ma ignorancja. Chocia z drugiej strony, przyznaj sam waszmość, skoro mamy wojować z Europą, jakoś dziwnie mało się o tem mówi na Dworze...

     – Bo i na cóż tu język strzępić? – odparł – Pójdziem, obaczym, zwyciężym. Raz dwa tam zaprowadzim nasze porządki!

     Zerwał się wiatr i deszcz począł zacinać okrutnie, więc nie mieszkając pośpieszyliśmy krużgankami ku schodom, a potem rozeszliśmy się, każden w swoją stronę. W komnacie wróciłem do lektury, a czytałem z wielkiem zainteresowaniem, choć przecie znałem zakończenie. Wiedziałem, że jedna porażka nie przesądzi losów wojny, że w bitwie pod Alezją Cezar ostatecznie pokona Wercyngetoryksa i zwycięsko powróci do Rzymu. A rzymski podbój? Jak i innem nacjom, wyjdzie Francuzom na dobre i może jeno trochę żal, że granicami Imperium Romanum stały się koniec końców Ren i Dunaj...

     Aleć wszytko to dawne dzieje. Teraz przecie my zdobędziem Europę i umeblujem ją po naszemu, czem się niezmiernie raduje 


Wasz
Błazen Nadworny


 
 

Częstuję Was ciasteczkami (po nowemu cookies). Bez obaw, nie są zatrute! Zostając u mnie godzicie się je pałaszować, choć przecie zawżdy wydalić je możecie ze swych przeglądarek. Ja sam wolę dziczyznę i czerwone wino, wszakże wiedząc ile już u mnie ciasteczek zjedzono, łacno poznać mogę, ilu miałem gości.