Błazen Nadworny - Symfonia z Nowego Świata

Spisano dnia 9 lipca A.D. 2017

Symfonia z Nowego Świata


     Po prawdzie to trochę nieładnie cudze listy czytać, ale skoro list otwarty na stole leżał... A w dodatku nie napisany jeszcze do końca, bom przecie sam widział, jak Pan Ambasador za brzuch się złapawszy, gęsie pióro na bok odrzucił i w te pędy z librarii wybiegł – musi za nagłą potrzebą. Byłoż więc nieostrożnem tak pismo owo pozostawić, a jeszcze bardziej nieostrożnem tego rodzaju miejsce wybrać sobie na pisanie, bo rzecz przecie arcypolityczna... Chocia z drugiej strony, istotnie mało kto tu bywa, mnie zaś, zaszytego w najciemniejszy kąt i pogrążonego w lekturze mów Cycerona, Ekscelencja zapewne po prostu nie dostrzegł.

     W każdem razie, ładnie to czy nie ładnie, podszedłem do owego stoła i oto, com przeczytał:


Wasze Imperatorskoje Wieliczestwo!

     Śpieszę uniżenie donieść, że wiadoma wizyta odbyła się całkiem tak, jak ją zaplanowaliśmy. Herr Trompete, którego zwą za oceanem Le Président, spisał się na medal. À-propos, pozwolę sobie wyrazić w tem miejscu szczere przekonanie, iż owa niemała suma, jaką Wasza Cesarska Mość raczył był wyasygnować na zapewnienie sukcesu owej elekcji, okazała się wielce trafioną inwestycją. Żal co najwyżej, że Ameryka nie jest monarchią i że kadencyjność najwyższego urzędu naraża Waszą Wysokość na dodatkowe koszta.

     Wracając jednak do rzeczy, Herr Trompete przywitany został z honorami, comme il faut, by nie rzec z euforią, której nie do końca będąc pewnem, rozkazał Książę Regent spędzić do stolicy włościan z okolicznych folwarków, i to w wielkiej liczbie. Przykazano im plwać na niepokorną szlachtę, zaś na cześć gościa bez ustanku i na całe gardło wołać: Vivat! Jak jest wiadomem Waszej Wysokości, to drugie czyniliby i tak z własnej nieprzymuszonej woli, malheureusement...

     Sam Książę Regent trzymał się nieco z boku, jak można sądzić z uwagi na swe nieobycie w dyplomacji i brak posiadania języków. Honory polecono więc pełnić Infantowi, któren naturellement nie otrzymał plenipotencji do załatwienia jakiejkolwiek sprawy, podobnie jako i Kanclerz – tego zresztą już wiele dni wcześniej odsunięto przezornie od wszelakich decyzji.

     Herr Trompete wygłosił wcale zgrabną mowę, opowiadając o kraju od morza do morza, chwaląc tutejszy Dwór, a przede wszystkiem dzielność i waleczność rycerstwa oraz współczując z racji poniesionych przez nie klęsk, czem akurat wielce zjednał sobie słuchających. Entre nous, pochlebstwa zdały mi się aż nazbyt nachalne, atoli szlachta będąc wielce łasą na wszelkie komplementa, nie dostrzegła w nich chyba przesady. Naród tutejszy, jak jest wiadomem Waszej Wysokości, uważa się za najlepszy i najważniejszy w świecie. C'est ridicule, bien sûre, lecz kto utwierdza ich w tem przekonaniu, zjednywa tu sobie natychmiast sympatię.

     Co do konkretów, nic nie załatwiono. Gość chciał im sprzedawać co popadnie, ale po mocno zawyżonej cenie i wciąż powtarzał jeno: Chers amis! Starano się atoli nie dostrzec tego faux pas – jednego z wielu, jakich mogliśmy się przecie spodziewać wpuszczając między koronowane głowy podrzędnego kupca, co zbiegł był ongi do Ameryki z niemieckiej prowincji.

     Jeśli wreszcie chodzi o Księcia Marcelego, to nie omieszkam usłużnie donieść, iż ogłosił on wszem i wobec zamiar zakupu armat od Amerykanów. Wywołało to powszechny entuzjazm, u mnie zaś wesołość, bo evidement nie trzeba brać tego na serio: chodzi o kolubryny nowego projektu, jakie być może powstaną za lat nie wiedzieć ile. Nazwałbym zatem owo posunięcie zręcznem nad wyraz i wartem pieniędzy, jakie kosztuje nas Minister Wojny.

     C'est tout. Kończąc już pragnę uspokoić Waszą Cesarską Mość, iż pogłoski o rzekomych militarnych gwarancjach, jakich miałby Herr Trompete udzielić, są z gruntu fałszywe. Zaprzeczył niem całkiem wprost i to się przecie jeno liczy w dyplomacji. A że plótł potem, iż będzie kraju tego bronił? Mon Dieux! Czyliż jest w Europie monarcha, co mógłby uwierzyć w te słowa? 

...

     Tak, zaiste nie należy czytać cudzych listów, również tych niedokończonych. Przekonał się o tem osobiście


Wasz
Błazen Nadworny


 
 

Częstuję Was ciasteczkami (po nowemu cookies). Bez obaw, nie są zatrute! Zostając u mnie godzicie się je pałaszować, choć przecie zawżdy wydalić je możecie ze swych przeglądarek. Ja sam wolę dziczyznę i czerwone wino, wszakże wiedząc ile już u mnie ciasteczek zjedzono, łacno poznać mogę, ilu miałem gości.