Błazen Nadworny - Proces

Spisano dnia 18 września A.D. 2016

Proces


Mości państwo – rzekł Sędzia – jakoś mi się zdaje, 
Że do lamusa idą dobre obyczaje.
Wczora z rana, gdy sądy swoje zaczynałem
Dwóch ichmościów stanęło przed mem trybunałem –
Jeden Patrycjusz młody na ważnem urzędzie
Rzekł o drugim, że tamten, nikczemnik, na względzie
Mając zysk niegodziwy, całkiem po kryjomu
Urządził istny bordel w swojem własnem domu,
Przy tem dziewkom sprzedajnem marne grosze płacił,
Stręczycielstwem się parał i przez to bogacił.
Pozwał go więc ów szlachcic za zuchwałe słowa,
Mówi: przeproś lub dowiedź i twoja w tem głowa,
Skąd weźmiesz na to świadków, zeznania, dowody,
ergo przeproś mnie zaraz, bo nie będzie zgody,
By cześć mą poniewierał chłystek lada jaki,
Pokażę ci przed sądem, gdzie zimują raki!

Tu przerwał, czoło otarł rękawem kontusza,
Spojrzał na Telimenę, ta na Tadeusza,
Zosia bieży do dworu, chętna by pójść w tany,
Hrabia zda się temczasem niezdecydowany,
Co czynić, Podkomorzy zaś rzecze: mów śmiało,
Mów Sędzio, wielcem ciekaw, co się dalej działo.

A zatem – ciągnął Sędzia – do muru przyparty
Spostrzega ów Patrycjusz, że to już nie żarty,
Lecz zamiast do procesu przystąpić z impetem,
Jak szczur probuje skryć się za immunitetem,
Nie pomny iże szlachcic, choćby na zagrodzie,
Jest wszak de iure równem panu wojewodzie.
O, panie bracie – mówię – takim to fortelem
W mojej sali sądowej nie zdziałasz ty wiele,
Pomówiłeś szlachcica, a pozew złożono,
Immunitet nie po to przecie obmyślono,
Byś pleść mógł, co ci ślina na język przynosi –
Kto naplótł, dowieść musi, albo też przeprosić.

Racja Sędzio – rzekł Hrabia – tako honor każe,
A gdy kto bez honoru, lepiej wezwać straże
I miast do trybunałów długo się sposobić,
kazać hultaja pojmać, po czem gębę obić.
Tak to niehonorowe się załatwia sprawy,
Ale mów waszmość dalej, bom nader ciekawy.

Na me dictum – rzekł Sędzia – Patrycjusz się zgniewał,
Z pustego w próżne – mówi – nie będę przelewał
Skoro mój immunitet jest waści niemiły,
Ja zaraz urzędowej użyję tu siły!
Nie chcesz po dobroci? Przymuszę waszmości
Władzą daną przez Boga, Króla Jegomości,
Oraz Księcia Regenta, co w jego imieniu
Rządzi i sądzi, sędziów ostawiając w cieniu!
Za mną stoi suweren, za mną ojców wiara,
Więc strzeż się lepiej Sędzio, bo spotka cię kara,
Zaś ów pozew nawlekę na mój nagi rapier
I twojemu woźnemu każę zjeść ten papier!
A powtórzył te słowa chyba ze dwa razy,
Albo trzy nawet, świadkiem niech będzie Protazy.
Owóż dzisiejsza młodzież! Czyli kto zaprzeczy?
W dawnych czasach się takie nie zdarzały rzeczy.

Prawda – rzekł Podkomorzy – gwałt to niebywały
Ale czy się iniurie takie nie zdarzały?
Stał tu wszakże przed laty wraz ze swoją rotą
Major Płut, potem Rykow dołączył z piechotą –
Czyż za królów Wojciecha, Edwarda, Wiesława
Rozstrzygało się w sądach sprawy podług prawa?
Przecie gdy władza chciała wyroku jakiego,
Z Komitetu do sądu słano umyślnego
Z instrukcjami, albo też werdyktem gotowem,
Nihil novi więc, wraca stare, jednem słowem.

Cóż – odparł na to Hrabia – długo tu nie byłem,
Prawda, po zagranicach przeróżnych jeździłem
I bliższy mi był gotyk, niźli, jak się zdaje
Owe nader sarmackie w sądach obyczaje,
Lecz skoro czasu upływ ma być odwrócony,
Ja na powrót odjadę w cudzoziemskie strony.

Tu skończył, zdjął kapelusz – Kłaniam się waszmości –
Rzekł i zapadła cisza, a ze sposobności
Skorzystał wtedy Wojski: Podano do stołu!
Na jego słowa wszyscy ruszyli pospołu,
A tem spieszniej, że chłód już nadchodził wieczorny...
Fragment ten zaś odnalazł

Wasz
Błazen Nadworny


 
 

Częstuję Was ciasteczkami (po nowemu cookies). Bez obaw, nie są zatrute! Zostając u mnie godzicie się je pałaszować, choć przecie zawżdy wydalić je możecie ze swych przeglądarek. Ja sam wolę dziczyznę i czerwone wino, wszakże wiedząc ile już u mnie ciasteczek zjedzono, łacno poznać mogę, ilu miałem gości.