Błazen Nadworny - Wdowi grosz

Spisano dnia 14 lutego A.D. 2016

Wdowi grosz


     Dziwnem trafem skarbce rządzących na ogół świecą pustkami. Jeszcze bardziej osobliwem jest natomiast, iż wcale nie powstrzymuje to władców od szastania pieniędzmi. Uczty, bale, łowy, igrce wszelkiej maści, o wojnach nawet nie wspominając, opróżniłyby rychło każdą, choćby i najzasobniejszą kieszeń. Nie dziwota więc, że wezwał do się Król pierwszego ze swych urzędników i rzekł doń:

     – Mości Kanclerzu, poczyniliśmy oto pewne projekta, które jednakowoż bez należytej ilości złota zaiste trudno będzie nam w życie wprowadzić. Nasz pałac przecie siermiężnem cokolwiek się już zdaje, Dwór nie dość licznem, podobnież i Gwardia. Mówiąc krótko, zadaniem waszmości jest środki na cele przez nas wskazane pozyskać.

     – Miłościwy Panie – skłonił się Kanclerz – dwie są jedynie metody, by Skarb zaopatrzyć. Można więc pieniądze pożyczyć od bankierów, co jednak z taką wiąże się niedogodnością, że potem trzeba będzie je zwrócić, a na dodatek od sta zapłacić. Drugi zaś sposób, to podatki podnieść, choć te akurat w kraju naszem już i tak niemałemi się zdają. Lud niestety jest raczej ubogi, więc niezbyt wiele się odeń uzyska, szlachtę obciążyć zaś – jakoś nieładnie...

     – Mamy jeszcze miasta... – zadumał się Król.

     – O właśnie! Nader trafnie ujęliście to, Miłościwy Panie. Mieszczanie z handlu żyjąc bogacą się ponad miarę...

     – A więc niech tak będzie – przerwał mu Monarcha, cokolwiek już znużony owem wywodem – zajmijcie się więc waszmościowie tą sprawą.

     I rzekłszy te słowa, udał się do swych zwyczajnych rozrywek, podczas gdy Pan Kanclerz nie mieszkając zawezwał do się Pana Podskarbiego, któren to doktorem praw będąc, nie za bardzo rozumiał się na sprawach finansów – mimo zajmowanego stanowiska. Jednakowoż otrzymawszy od Kanclerza wyraźne polecenie, zabrał się zaraz ochoczo do pracy i już w trzy dni później taki oto koncept zaprezentował:

     – Zdaniem doradców moich najwięcej bogacą się lichwiarze, co jasno wskazuje, iż lichwę wysokiem podatkiem obłożyć należy, połowę, albo i cały zysk im zabierając.

     – Jeśli cały zysk zabierzemy, łacno lichwą trudnić się przestaną – zauważył Kanclerz – może to i szlachetnie, lecz któż wówczas, gdy zajdzie takowa potrzeba, Miłościwie Nam Panującemu pieniędzy pożyczy?

     – Prawda, nie pomyślałem o tem... – odparł Podskarbi cokolwiek strapiony.

     – Jeśli zaś zabierzemy połowę – ciągnął dalej Kanclerz – mogą zacząć brać więcej od sta, a wtedy...

     – Na to im nie pozwolimy! – ożywił się Podskarbi – Możemy nawet sami lichwiarzy nająć, co by pieniądze królewskie inszem pożyczali, mniejszy biorąc procent, a w ten sposób tamtem łajdakom odbierze się klientelę!

     – Plan dobry – odparł Kanclerz – cóż, kiedy skarb pusty? Lecz sprobować warto. Obmyślcie jednak co jeszcze, mości Podskarbi.

     I znów nie minęły trzy dni, jak spotkali się na naradzie obadwaj panowie.

     – Niechaj od każdej sprzedaży zapłaci kupiec jeden grosz podatku – rzekł Podskarbi.

     – A starczy tego na potrzeby Króla? – spytał Pan Kanclerz z niedowierzaniem.

     – Rachmistrzowie twierdzą, że będzie aż nadto. Przy tem kwota niewielka, jeśli kto suknię wystawną zamawia, albo na ten przykład zbroję – czemże jest dla płatnerza grosz jeden?

     – Zaiste, niewiele to – zgodził się Kanclerz – może więc dwa grosze? A trzy od Żydów, by chrześcijański handel temże sposobem wspierać?

     – Święta racja, mości Kanclerzu – przytaknął Podskarbi.

     – Jest jeszcze jedno ale... – zamyślił się Kanclerz – Lud zawżdy daninom nowem nie rad, więc prawo takowe trzeba dobrze... sprzedać.

     – Sprzedać? A jakiem to sposobem prawo sprzedać można?

     – A takiem to, mój Panie Podskarbi, a takiem. Trza pierwej ogłosić, że Miłościwy Pan w dobroci swojej postanowił wdowy i sieroty wesprzeć, jałmużny im udzielając. Potem zaś ogłosi się nowy podatek, z którego to dochód dla wdów owych i sierot ma być przeznaczony.

     – Jakże to? Wszak na budowę pałacu, Dwór oraz Gwardię pieniądze pójść mają!

     – I pójdą! Najdziesz waszmość jednakoż kilka wdów i sierot, którem to z pompą wielką po parę sztuk złota się wypłaci. A zatem do dzieła!

     Chcecie pewno wiedzieć, jaki dalej obrót sprawy wzięły? Otóż wszytko skończyło się dobrze lub dobrze aż nadto. Postawiono nowy pałac, Dwór powiększono, wzmocniono Gwardię. Żydów połowa kraj opuściła, lepszego dla się szukając miejsca na tej ziemi. Murarz, jako i dawniej, pięć groszy bierze dziś za dniówkę, nie zmienił się takoż zarobek cieśli, bednarza, ani kołodzieja. Nie podrożały zbroje, ni nadobne suknie, choć prosta strawa, czy zwykłe odzienie  i owszem. Bochen chleba teraz miast grosza, trzy grosze kosztuje, atoli strata z tego niewielka, bo przecie ileż bochnów takowych zjeść może sierota lub wdowa!

     I jeno Skarb Królewski znów pustkami świeci, czem niepomiernie zdumiony jest Miłościwy Pan, Kanclerz, Podskarbi, a wraz z niemi, choć jakby mniej nieco


Wasz
Błazen Nadworny


 
 

Częstuję Was ciasteczkami (po nowemu cookies). Bez obaw, nie są zatrute! Zostając u mnie godzicie się je pałaszować, choć przecie zawżdy wydalić je możecie ze swych przeglądarek. Ja sam wolę dziczyznę i czerwone wino, wszakże wiedząc ile już u mnie ciasteczek zjedzono, łacno poznać mogę, ilu miałem gości.